Ruszyliśmy za nimi, docierając do naszego obecnego schronienia, woda była zabarwiona krwią.
- Kto? - spytałem kierując wzrok na Jake'a.
- Lara. - odpowiedział. - Zgadnij czyja to sprawka. - uśmiechnął się sarkastycznie.
Wywróciłem lekko oczami, oczywiście że chodzi o Wiktora. Musiał czymś go spłoszyć więc wybrał ją, co za człowiek...
- Nie wiem jak ty, ale ja mam go dość. Weź Sarę, spotkamy się w lesie. - powiedziałem cicho, tak żeby tylko on mnie usłyszał. Skinął jedynie głową i poszedł po dziewczynę.
- Boże... - mruknęła pod nosem, zakrywając usta dłonią patrząc na tą masakrę.
- Chodź, nie patrzmy na to. - objąłem ją, przyciągając do siebie.
Alison?
środa, 16 grudnia 2015
niedziela, 14 czerwca 2015
Od Alison - Zagrożenie
Niespodziewanie przybiegła do nas dziewczyna, koleżanka Aleksa, Sara. Poinformowała nas, że reszta jest w niebezpieczeństwie. Aleks od razu zaczął podejrzewać, że to sprawka Killer'a. Znowu przypłynął, by szukać swojej zdobyczy.
- I co robimy? - zapytałam patrząc na Aleksa, który nabrał poważnej miny.
- Musimy im pomóc. - powiedział stanowczo, ruszając przed siebie. - Chodźcie.
Obie ruszyliśmy za Aleksem do swojej "skrytki", do której docierały co jakiś czas rekiny. Będąc na miejscu, Sara pokazała gdzie dokładnie się znajdują.
<Aleks?>
- I co robimy? - zapytałam patrząc na Aleksa, który nabrał poważnej miny.
- Musimy im pomóc. - powiedział stanowczo, ruszając przed siebie. - Chodźcie.
Obie ruszyliśmy za Aleksem do swojej "skrytki", do której docierały co jakiś czas rekiny. Będąc na miejscu, Sara pokazała gdzie dokładnie się znajdują.
<Aleks?>
Od Aleksa - Chwila spokoju, wspomnienia.
Uśmiechnąłem się lekko, usiedliśmy na piasku, objąłem dziewczynę a ta, położyła głowę a moim ramieniu. Mieliśmy chwilę spokoju.
- Dlaczego nie możecie po prostu zabić te rekiny? Przecież macie broń.
- Nie możemy, ponieważ jeśli byśmy zabili jednego, reszta by się zemściła, a wtedy nikt z nas by nie przeżył.
- Skąd to wiesz?
- Przed tą falą, pracowałem tymczasowo w oceanarium, zajmowałem się głównie rekinami i trochę na ich temat wiem. - wyjaśniłem.
Alison?
- Dlaczego nie możecie po prostu zabić te rekiny? Przecież macie broń.
- Nie możemy, ponieważ jeśli byśmy zabili jednego, reszta by się zemściła, a wtedy nikt z nas by nie przeżył.
- Skąd to wiesz?
- Przed tą falą, pracowałem tymczasowo w oceanarium, zajmowałem się głównie rekinami i trochę na ich temat wiem. - wyjaśniłem.
Alison?
Od Alice - Do póki walczysz, jesteś zwycięzcą
Kiwnęłam lekko głową, na znak zgody, jestem za, przyda mi się trochę spokoju i swobody. Ważne, że Aleks jest cały. [...] Gdy byliśmy już na miejscu, zaczęłam się rozglądać i szukać przyjaznych stworzeń. Nagle z wody wyskoczyły dwa delfiny, które zaczęły się przed nami popisywać, wyglądały bardzo uroczo, szkoda, że nie mieliśmy aparatu, cóż.
Mam nadzieję, że niedługo rekiny odpłyną w swoje kąty, a my będziemy mieć chwilę dla siebie. W takim przypadku, będę odwiedzać to miejsce razem z Aleksem. Będą z tego jednocześnie miłe, a zarazem koszmarne wspomnienia.
- Są takie urocze. - zachichotałam cicho.
<Aleks?>
Od Aleksa - Najgorsze jeszcze przed nami...
Killer był dziś jakiś dziwny, jakiś speszony i rozkojarzony. Ale, nie myślałem o tym. Najgorsze jeszcze przed nami.
- Bałam się... - powiedziała nagle.
- Przecież obiecałem, a ja obietnic zawsze dotrzymuję. - lekko się uśmiechnąłem i odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho, dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. - Mam pomysł. - dodałem po chwili.
- Co?
- Pójdziemy zobaczyć delfiny, przyda się taka mała odskocznia. - uniosłem lewy kącik ust.
Alison?
- Bałam się... - powiedziała nagle.
- Przecież obiecałem, a ja obietnic zawsze dotrzymuję. - lekko się uśmiechnąłem i odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho, dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. - Mam pomysł. - dodałem po chwili.
- Co?
- Pójdziemy zobaczyć delfiny, przyda się taka mała odskocznia. - uniosłem lewy kącik ust.
Alison?
Od Alison - Strach i niepokój, trzeba myśleć pozytywnie
Byłam załamana, straszyły mnie myśli, że Aleks już nie wróci, że go więcej nie zobaczę, jego cudownego, bezcennego uśmiechu. Bolała mnie świadomość, że mogę go już więcej nie zobaczyć. Trzymałam go jedynie za słowo, że wróci. [...] Gdy minęło już sporo czasu, nagle z wody wyskoczył Jake, lecz bez Alka. Serce zaczęło mi bić coraz mocniej, a gdy już nie panowałam nad sobą wykrzyknęłam;
- Gdzie jest Aleks!? - wykrzyknęłam z załamaniem.
- Gdzie jest Aleks!? - wykrzyknęłam z załamaniem.
Chłopak popatrzył się tylko na mnie bez żadnej nadziei, a następnie spuścił wzrok w ziemię. Byłam załamana, chciałam się zabić.
"Albo oboje, albo żaden" - Aleks.
Oparłam się o ścianę i powoli sunęłam w dół, łapiąc się jednocześnie za głowę. Teraz mi już wszystko jedno, nie mam nic co do stracenia... Jeśli mam być szczęśliwa, chcę być tam gdzie on, to będzie jedno, dobre rozwiązanie. [...] Podparłam się prawą ręką i wstałam bez żadnego problemu, gdy nagle w moim kierunku szedł on... mój... Szczęście ogarnęło mnie całą, popłakałam się ze szczęścia. Nie czekając na żadną reakcje podbiegłam do niego, otuliłam mu szyję, złapałam mocno za koszulkę, by już go nigdy więcej nie stracić. Ten jedynie wyszeptał;
- Cicho, spokojnie. Jestem tu z Tobą, nigdy Cię nie zostawię, obiecałem i obiecuję. - pocałował mnie lekko w czoło. - Kocham Cię. - dodał po chwili.
Miałam już dość tego przeklętego dnia, jeśli dzisiaj jest jeszcze gorzej niż wczoraj, nie wiadomo co jutro nas czeka. Bałam się, że ktoś może nas zdradzić. Mówić, że idzie szukać pomocy, a zostawić nas samych, na własną rękę. [...] Powoli wszyscy się rozeszliśmy, chcieliśmy odpocząć, czekaliśmy na kolejne reakcje jednego z wrogów. Będąc sama z Aleksem, podeszłam do niego i zrobiłam ten pierwszy krok. Przychyliłam się do niego tak, że nasze nosy się złączyły.
Zaczęliśmy się o siebie ocierać, jak dwa zakochane koty. Nie mieliśmy żadnych granic, nic nas nie trzymało...
<Aleks?>
Od Aleksa - Trzeba go odstraszyć
Spojrzałem kątem oka na przerażoną dziewczynę, podałem jej rękę, aby mogła spokojnie wstać. Ali złapała się kurczowo mojej koszulki, starałem się ją uspokoić w tym momencie, podeszli do nas Jake i Sara.
- Aleks... Killer przypłynął. - lekko się skrzywił.
- Zauważyłem...
- Trzeba go wypłoszyć, Wiktor wyznaczył nas do tego. Ali, ty masz iść z Sarą w bezpieczne miejsce. - wyjaśnił.
Kiwnąłem głową, złapałem Alison za rękę i poszliśmy za Jeke'em. [...]
- Proszę, wróć. - szepnęła i delikatnie mnie pocałowała.
- Obiecuję. - otarłem jej łzę, spływającą po policzku. - Wrócę. - dodałem.
Jake podał mi duży i gruby kij, sam też miał taki. Wskoczyliśmy do wody i zajęliśmy się Killerem.
Alison?
- Aleks... Killer przypłynął. - lekko się skrzywił.
- Zauważyłem...
- Trzeba go wypłoszyć, Wiktor wyznaczył nas do tego. Ali, ty masz iść z Sarą w bezpieczne miejsce. - wyjaśnił.
Kiwnąłem głową, złapałem Alison za rękę i poszliśmy za Jeke'em. [...]
- Proszę, wróć. - szepnęła i delikatnie mnie pocałowała.
- Obiecuję. - otarłem jej łzę, spływającą po policzku. - Wrócę. - dodałem.
Jake podał mi duży i gruby kij, sam też miał taki. Wskoczyliśmy do wody i zajęliśmy się Killerem.
Alison?
Od Alison - Życie jest niesprawiedliwe
I pomyśleć, że to wszystko musiało się stać, kiedy jesteśmy razem. Lecz z drugiej strony, prawdopodobnie bym go nie poznała, gdyby nie ta cała inwazja...?
~~Następnego dnia...~~~
Obudziłam się gwałtownie słysząc jakieś tłuczenie. Zaczęłam szybko budzić Aleksa, by zorientował się, co to jest. Serce chciało mi wyskoczyć, nie wiedziałam co to i gdzie to jest. Nikt nie wie, jakie to są odczucia, dopóki sam, na własnej skórze tego nie przeżyje...
- I jak, wiesz co to? - powiedziałam lekko drżącym głosem.
- Prawdopodobnie rekin i to nie byle jaki. - dość głośno przełknął ślinę, oglądając się dookoła miejsce.
<Aleks?>
~~Następnego dnia...~~~
Obudziłam się gwałtownie słysząc jakieś tłuczenie. Zaczęłam szybko budzić Aleksa, by zorientował się, co to jest. Serce chciało mi wyskoczyć, nie wiedziałam co to i gdzie to jest. Nikt nie wie, jakie to są odczucia, dopóki sam, na własnej skórze tego nie przeżyje...
- I jak, wiesz co to? - powiedziałam lekko drżącym głosem.
- Prawdopodobnie rekin i to nie byle jaki. - dość głośno przełknął ślinę, oglądając się dookoła miejsce.
<Aleks?>
sobota, 13 czerwca 2015
Od Aleksa - Albo oboje, albo żaden
Ująłem twarz roztrzęsionej dziewczyny w dłonie i kciukiem delikatnie gładziłem jej policzek.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ty też jesteś dla mnie całym światem i boję się stracić cię. Lecz wiem jedno, albo giniemy oboje, albo żaden z nas. - podniosłem delikatnie głowę i złączyłem nasze ustaw pocałunku.
Chciałem żeby się zrelaksowała, odpoczęła, bo tak jak mówi, nie wiadomo co jutro będzie.
Alison?
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ty też jesteś dla mnie całym światem i boję się stracić cię. Lecz wiem jedno, albo giniemy oboje, albo żaden z nas. - podniosłem delikatnie głowę i złączyłem nasze ustaw pocałunku.
Chciałem żeby się zrelaksowała, odpoczęła, bo tak jak mówi, nie wiadomo co jutro będzie.
Alison?
Od Alison - Boję się jutra...
Było mi wygodnie, najważniejsze, że jesteśmy bezpieczni i możemy odpocząć. To jest teraz najważniejsze, mamy siebie. Musimy mieć jednak siłę na jutrzejszy dzień, nie wiadomo co się może dziać, możliwe, że fala uderzy po raz drugi... Mam nadzieje, że nie będziemy tu siedzieć za długo, koniecznie musimy się wydostać z tego przeklętego miejsca. Dziwiło mnie to, dlaczego matka natura nas tak skrzywdziła, dlaczego akurat my? Czym zawinęliśmy?
- Kocham Cię... - wyszeptałam cicho wtulając się w niego. - Jak myślisz, co się jutro wydarzy? Jesteś tego świadomy, że ktoś z nas nie może wrócić żywy? Aleks, ja nie chcę Cię stracić, jesteś dla mnie wszystkim, nie mam nikogo, poza Tobą!
<Aleks?>
- Kocham Cię... - wyszeptałam cicho wtulając się w niego. - Jak myślisz, co się jutro wydarzy? Jesteś tego świadomy, że ktoś z nas nie może wrócić żywy? Aleks, ja nie chcę Cię stracić, jesteś dla mnie wszystkim, nie mam nikogo, poza Tobą!
<Aleks?>
Od Aleksa - Szczęście
Walczyłem tak długo, aż dziś mogę powiedzieć sobie skromnie - wszystko czego chciałem, już mam. Ali, jest dla mnie najważniejsza na świecie, nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził, sam też tego nie zrobię, nie potrafiłbym. A ten cały Olek, niech lepiej trzyma oczy na wodzy. Doleciało do nas chłodne powietrze, w jednym momencie poczułem jak Ali wzdryga się z zimna. Sięgnąłem po koc obok mnie i opatuliłem nim nas.
- Nie jest ci już zimno? - spytałem po jakimś czasie.
Dziewczyna usiadła mi na kolanach, delikatnie uśmiechnęła i położyła, kładąc głowę na moim torsie.
Uśmiechnąłem się pod nosem, okryłem ją kocem i przytuliłem.
- Teraz już nie. - odpowiedziała.
Alison?
- Nie jest ci już zimno? - spytałem po jakimś czasie.
Dziewczyna usiadła mi na kolanach, delikatnie uśmiechnęła i położyła, kładąc głowę na moim torsie.
- Teraz już nie. - odpowiedziała.
Alison?
Od Alison - Też Cię kocham
Czekałam na to całe życie, na miłość, na wypowiedzenie tego najpiękniejszego słowa na świecie, "Kocham Cię!". W tym momencie miałam okazję, nie mogłam jej zmarnować. Chciałam z nim spędzić resztę życia, już nie myślę o niczym innym, nawet o tym, że ktoś z nas może nie wrócić żywy.
- Też Cię kocham. - pocałowałam go lekko w policzek, a on przyciągnął mnie do siebie i zaś namiętnie pocałował.
Pocałunek był jedyny w swoim rodzaju, czułam się taka doceniona, potrzebna i wyjątkowa. Teraz nawet nie mam ochoty się zabić, mam świadomość, że jestem dla kogoś całym światem.
Pocałunek był jedyny w swoim rodzaju, czułam się taka doceniona, potrzebna i wyjątkowa. Teraz nawet nie mam ochoty się zabić, mam świadomość, że jestem dla kogoś całym światem.
<Aleks?>
Od Aleksa - Nie liczy się już nic więcej...
Poczułem, jak by czas się zatrzymał. Byliśmy tylko ja i ona, nie liczy się już nic więcej. Kocham ją. Szczerze, naprawdę, najmocniej na świecie! Odwzajemniłem pocałunek, tym samym go przedłużając. [...] Dochodził wieczór, robiło się coraz zimniej. Było wilgotno, to nie warunki dla nas. [...]Gdy leżeliśmy na plecach wyciągnąłem lewą rękę pod głowę dziewczyny, a ta przytuliła się do mnie, jak do magnesu. Przytuliłem ją do siebie mocniej, chciałem tylko jednego, by ta chwila trwała wiecznie, bez końca...
- Kocham Cię. - szepnąłem jej do ucha.
Alice?
Alice?
Od Alison - Za Twój uśmiech...
Teraz byłam już ostatecznie pewna. Jestem przy nim bezpieczna, nic już nas nie powstrzyma. [...] Gdy było już wszystko w porządku, ostrożnie nakierowaliśmy się w stronę wspólnej skrytki, gdzie czekała reszta, która pewnie nie będzie się niczym interesować. Chciałam zrobić coś jeszcze, podziękować mu i przeprosić w swój, wyjątkowy sposób. Pocałowałam go.
Nie miałam nic do stracenia, jedynie jego. Jestem pewna, że nie uzna to za postawę negatywną, wiem, że też coś czuje. Zrobię wszystko by ta miłość żyła w nas...;
<Aleks?>
Od Aleksa - Jesteś bezpieczna
- Nie bój się, przy mnie nic ci nie zrobi, jesteś bezpieczna. - szepnąłem.
Dziewczyna nie odsuwała się ode mnie nawet na centymetr, chyba było jej dobrze, tak, jak mi. Nie pamiętam kiedy, czułem się tak jak teraz.
- Ale mi nie tylko o to chodzi... - dodała po chwili.
- A o co? - spytałem.
- Boję się, że on nastawi Ciebie, przeciwko mnie. - westchnęła. - A mam tylko ciebie... - dodała cicho.
- Spokojnie, ja nie wierzę w żadne słowo tego idioty. Poza tym, ufam ci. Nie bój się. - odpowiedziałem.
Alison?
Dziewczyna nie odsuwała się ode mnie nawet na centymetr, chyba było jej dobrze, tak, jak mi. Nie pamiętam kiedy, czułem się tak jak teraz.
- Ale mi nie tylko o to chodzi... - dodała po chwili.
- A o co? - spytałem.
- Boję się, że on nastawi Ciebie, przeciwko mnie. - westchnęła. - A mam tylko ciebie... - dodała cicho.
- Spokojnie, ja nie wierzę w żadne słowo tego idioty. Poza tym, ufam ci. Nie bój się. - odpowiedziałem.
Alison?
Od Alison - Liczy się tylko on, nikt więcej...
Czułam się jak nigdy dotąd. W końcu znalazłam w kimś oparcie, jedynie nie wiedziałam, jak zareaguje reszta, gdyby nas zobaczyła tutaj. Boję się, że ten cały Wiktor nastawi Aleksa przeciwko mnie i nie będę miała już nikogo. Rodzina? Rodzina pewnie nie dała rady, są marne szansę, że w ogóle ktoś z naszych bliskich się znajdzie, lecz trzeba być dobrej myśli.
- A co jeśli Wiktor...?
<Aleks? Przepraszam, że tat krótko, ale wiesz co się dzieje... .-.>
- A co jeśli Wiktor...?
<Aleks? Przepraszam, że tat krótko, ale wiesz co się dzieje... .-.>
Od Aleksa - Mimo wszystko, zależy mi na niej...
Stałem w osłupieniu, patrząc na odbiegającą dziewczynę, która po chwili zasłoniła dłonią usta, oparła się o ścianę kawałek dalej i zsunęła się na dół.
Westchnąłem. No okey, zagadała się, ale... dobra, przyzwyczaiłem się że zawsze ludzie o mnie zapominają. Jednak mimo wszystko, zależy mi na niej i nie mogę patrzeć jak płacze bo mi się serce kraje. Ruszyłem w jej kierunku i usiadłem obok, a gdy to zrobiłem, ona wstała, więc ja również. Na chwile nastała cisza.
- Przepraszam. - powiedziałem w końcu.
Dziewczyna złapała się za głowę, a ja zrobiłem krok w jej stronę i mocno przytuliłem, po kilku sekundach Ali wtuliła się we mnie.
Alison?
- Przepraszam. - powiedziałem w końcu.
Dziewczyna złapała się za głowę, a ja zrobiłem krok w jej stronę i mocno przytuliłem, po kilku sekundach Ali wtuliła się we mnie.
Alison?
Od Alison - Zaślepienie, przeprosiny
Gdy byliśmy już prawie na miejscu, zorientowałam się, że zgubiliśmy Aleksa. Zaczęłam się martwić, powiedziałam wszystkim, że go nie ma. Nikt jedynie się nie przejmował, mówili, że z czasem każdy zejdzie... Szybko wróciłam się za siebie, nie patrząc przed siebie, jednym gwałtownym ruchem wpadłam na przyjaciela.
- Aleks... gdzie...? - zaczęłam, lecz chłopak mi przerwał;
- Daruj sobie, serio... oszczędź. - westchnął, przesunął mnie lekko na bok i ruszył przed siebie.
Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. O co mu chodzi? Gdy nie patrzył, uroniłam jedną łzę, którą od razu starłam koszulą, którą miałam na sobie. Nie wiedziałam, czy mam zostać, dać się zjeść, czy iść za nim i wyjaśnić mu wszystko, a raczej wytłumaczyć, bo w sumie jeszcze nie wiem do końca o co się obraził...
- Ej, Aleks! Zaczekaj, proszę. - powiedziałam dość spokojnie, a Aleks się obrócił i podniósł prawą brew.
- Co chcesz? - powiedział, jednoznacznie, jakbym miała spierdala*.
Tym razem nie wytrzymałam. Co jak co ale jestem za bardzo wrażliwa na takie traktowanie. Cicho burknęłam ze złością i odbiegłam od przyjaciela.
<Aleks?>
- Aleks... gdzie...? - zaczęłam, lecz chłopak mi przerwał;
- Daruj sobie, serio... oszczędź. - westchnął, przesunął mnie lekko na bok i ruszył przed siebie.
Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. O co mu chodzi? Gdy nie patrzył, uroniłam jedną łzę, którą od razu starłam koszulą, którą miałam na sobie. Nie wiedziałam, czy mam zostać, dać się zjeść, czy iść za nim i wyjaśnić mu wszystko, a raczej wytłumaczyć, bo w sumie jeszcze nie wiem do końca o co się obraził...
- Ej, Aleks! Zaczekaj, proszę. - powiedziałam dość spokojnie, a Aleks się obrócił i podniósł prawą brew.
- Co chcesz? - powiedział, jednoznacznie, jakbym miała spierdala*.
Tym razem nie wytrzymałam. Co jak co ale jestem za bardzo wrażliwa na takie traktowanie. Cicho burknęłam ze złością i odbiegłam od przyjaciela.
<Aleks?>
Od Aleksa - Zapomniany
Gdy usłyszałem nawołującą mnie Alice, ruszyłem w jej kierunku. Okazało się, że znalazła męski wisiorek. Nie był zniszczony, więc musiał go zostawić ktoś, kto niedawno tu przechodził. Ciekawe kto to, jakie ma zamiary i czy wie o nas. Poszliśmy do Jake'a, aby nam pomógł. [...] Szliśmy przed siebie, aż dotarliśmy do jakiejś groty, gdzie siedział wyprostowany chłopak i z zamkniętymi oczami, głęboko nad czymś myślał, chrząknąłem, dzięki czemu się otrząsnął z transu.
- O jezu! Jak się cieszę że was widzę! - wykrzyknął uradowany, lecz gdy zobaczył Ali, spoważniał i przybrał postawę podrywacza. - Bolało jak spadłaś z nieba? - uśmiechnął się szarmancko, a co jedynie wywróciłem oczami. - Może się przedstawię, nazywam się Olek.
- Aleks.
- Alison. Chodź, zabierzemy cię do nas. - uśmiechnęła się lekko.
Chłopak zrobił krok do dziewczyny, ruszyliśmy w drogę powrotną. Szedłem z tyłu, złapali ze sobą dobry kontakt i ewidentnie oboje zapomnieli o moim istnieniu. Zatrzymałem się, no jasne, było można się domyślić że ja to tylko na chwilę, dopóki nie zjawi się ktoś lepszy. Pogłaskałem dwa boksery i ruszyłem w zupełnie przeciwnym kierunku, jest jeszcze inna droga do naszej "siedziby" dłuższa, ale wolę to, niż słuchać ich migdalenia się i czuć się jak piąte koło u wozu.
Alice?
- O jezu! Jak się cieszę że was widzę! - wykrzyknął uradowany, lecz gdy zobaczył Ali, spoważniał i przybrał postawę podrywacza. - Bolało jak spadłaś z nieba? - uśmiechnął się szarmancko, a co jedynie wywróciłem oczami. - Może się przedstawię, nazywam się Olek.
- Aleks.
- Alison. Chodź, zabierzemy cię do nas. - uśmiechnęła się lekko.
Chłopak zrobił krok do dziewczyny, ruszyliśmy w drogę powrotną. Szedłem z tyłu, złapali ze sobą dobry kontakt i ewidentnie oboje zapomnieli o moim istnieniu. Zatrzymałem się, no jasne, było można się domyślić że ja to tylko na chwilę, dopóki nie zjawi się ktoś lepszy. Pogłaskałem dwa boksery i ruszyłem w zupełnie przeciwnym kierunku, jest jeszcze inna droga do naszej "siedziby" dłuższa, ale wolę to, niż słuchać ich migdalenia się i czuć się jak piąte koło u wozu.
Alice?
Od Alison - Nowy, trop, ślad
Patrzyłam na wszystko z przerażeniem, nie wiedziałam już co mam robić. Wszystko mnie przerastało, to nie dla mnie...
- Aleks... odpuść... - powiedziałam powoli, z dość dużymi odstępami między słowami. - Proszę, nie warto. - dodałam po chwili.
Aleks lekko szarpnął chłopaka po czym go puścił, ten się otrzepał i się cicho zaśmiał.
- Masz szczęście, że tu była. Gdyby nie ona nie miałbyś tej pięknej buźki. - zaśmiał się dość głośniej odchodząc do jednej z dziewczyn, która także była przerażona, podobnie jak ja. [...] Odwracając się głęboko od sytuacji, spojrzałam na coś, co bardzo przyciągnęło moją uwagę. Nie reagowałam na resztę grupy, która była przejęta sobą. Wskoczyłam do wody, dążąc ku błyszczącego przedmiotu. Na moje szczęście, rekin nie przepływał właśnie tym tunelem, dzięki Bogu. Będąc już w pełni bezpieczna, schyliłam się bardziej spoglądając i oglądając przedmiot bez dotykania. Gdy byłam już na sto procent pewna, że jest to bezpieczne podniosłam i obejrzałam po raz kolejny. Okazało się, że jest to męski wisiorek... Ktoś tu musi być, ktoś tu jest. Jest to kolejny ślad, trop prowadzący nas do bliskich... Od razu zareagowałam i zaczęłam wołać Aleksa, który po kilku minutach zjawił się obok mnie.
<Aleks?>
- Aleks... odpuść... - powiedziałam powoli, z dość dużymi odstępami między słowami. - Proszę, nie warto. - dodałam po chwili.
Aleks lekko szarpnął chłopaka po czym go puścił, ten się otrzepał i się cicho zaśmiał.
- Masz szczęście, że tu była. Gdyby nie ona nie miałbyś tej pięknej buźki. - zaśmiał się dość głośniej odchodząc do jednej z dziewczyn, która także była przerażona, podobnie jak ja. [...] Odwracając się głęboko od sytuacji, spojrzałam na coś, co bardzo przyciągnęło moją uwagę. Nie reagowałam na resztę grupy, która była przejęta sobą. Wskoczyłam do wody, dążąc ku błyszczącego przedmiotu. Na moje szczęście, rekin nie przepływał właśnie tym tunelem, dzięki Bogu. Będąc już w pełni bezpieczna, schyliłam się bardziej spoglądając i oglądając przedmiot bez dotykania. Gdy byłam już na sto procent pewna, że jest to bezpieczne podniosłam i obejrzałam po raz kolejny. Okazało się, że jest to męski wisiorek... Ktoś tu musi być, ktoś tu jest. Jest to kolejny ślad, trop prowadzący nas do bliskich... Od razu zareagowałam i zaczęłam wołać Aleksa, który po kilku minutach zjawił się obok mnie.
<Aleks?>
Od Aleksa - Szansa od Boga
Gdy dziewczyna była już bezpieczna, oparłem ręce o metalową posadzkę i podciągnąłem się do góry. Odetchnąłem z ulgą, że już jest bezpieczna, ale cholera, Wiktorowi nie daruję!
- Wszystko w porządku? - spytałem z troską w głosie.
- T-t-tak. Dzięki.
Kiwnąłem głową i wstałem, podszedłem do chłopaka, który najwyraźniej nie żałował tego, co się stało, złapałem go za koszulkę i przycisnąłem do ściany.
- Idioto, mogłeś ją zabić! - powiedziałem podniesionym głosem, lecz nie krzyczałem. Byłem zły.
Alice?
- Wszystko w porządku? - spytałem z troską w głosie.
- T-t-tak. Dzięki.
Kiwnąłem głową i wstałem, podszedłem do chłopaka, który najwyraźniej nie żałował tego, co się stało, złapałem go za koszulkę i przycisnąłem do ściany.
- Idioto, mogłeś ją zabić! - powiedziałem podniesionym głosem, lecz nie krzyczałem. Byłem zły.
Alice?
Od Alison - Dramat, walka o przetrwanie
Po poznaniu mnie z innymi, Wiktor patrzył się na mnie kątem oka ze zgryzioną miną. Nie czuł jakoś do mnie wielkiej sympatii, szkoda. Chcąc poprawić relacje z nerwowym chłopakiem, wolnym i niepewnym krokiem podeszłam do niego, miałam nadzieję, że nie zareaguje negatywnie.
- Odejdź. - powiedział jedno, patrząc na mnie srogo.
Nie chciałam tak szybko odpuścić. Gdy mi na czymś zależy, mogę dążyć do końca. Zaczęłam się w niego wpatrywać, lekko podnosząc obie brwi.
- Odejdź powiedziałem! - krzyknął, stracił nad sobą panowanie.
Chłopak rzucił się na mnie, zaczął się ze mną szarpać. Nie wiedziałam, że tak na niego działam. Bałam się... Bałam się, że zrobi mi coś złego. Nagle chłopak mnie mocno popchnął. Potknęłam się o coś, nie wiem w sumie co to było... I spadłam, spadłam do wody, w której witała śmierć. Niespodziewanie przybiegł Aleks, gdy zobaczył, że krzyczę i wyciągam rękę, by ktoś mi pomógł, szybko wskoczył do wody i próbował złapać mnie za dłoń, niestety byłam już za daleko, a on nie mógł płynąć niżej.
Będąc coraz ciemniej, jeszcze bardziej się obawiałam, że rekin mnie wyczuje. Czy to był już mój koniec? Jeszcze nie zdążyłam wszystkiego powiedzieć co leży mi na serce, odnaleźć rodziny, po prostu nic! To nie może się tak skończyć, taki koniec nie dla mnie. Ze wszystkich sił odbiłam się od jakiejś metalowej ścianki, co wypchnęło mnie na powierzchnię. Szybko wzięłam oddech próbując podpłynąć do Aleksa. Ten zaczął się do mnie zbliżać, a gdy byliśmy wystarczająco blisko, przytulił mnie mocno i wyciągnął mnie na grunt, a następnie siebie.
<Aleks?>
Od Aleksa - Zapoznanie
Axel jak zwykle, nie wykazywał specjalnej sympatii do psów dziewczyny, ale widziałem że się stara i to mnie zadowalało. Zwykle, by zaatakował, najwyraźniej nie czół wśród nich zagrożenia, wręcz poczuł się za nich odpowiedzialny, tak samo jak za mnie, Maxa i Royala, a właśnie, gdzie on jest? Głośno zagwizdałem a po chwili, na moim ramieniu siedział orzeł. Dałem mu kawałek przekąski.
- To jest Royal, Axel i Max. - przestawiłem moje pupile. - Chodź, opatrzymy ci tą nogę i przedstawimy reszcie.
- To jest ktoś jeszcze?
- Owszem. - lekko się uśmiechnąłem.
Dziewczyna podparła się mojego ramienia, a ja, złapałem ją w pasie i ruszyliśmy w stronę sklepu, gdzie spaliśmy. Gdy doszliśmy, Ali usiadła pod ścianą, a ja obwiązałem jej ranę na nodze bandażem.
- Widzę że idiota nigdy nie słucha. - mruknął Wiktor, przechodząc obok nas, nawet nie zwróciłem na niego uwagi.
- Nie przejmuj się nim... - stwierdziła.
- Wiem. - lekko uniosłem lewy kącik ust.
Zapoznałem Alice z innymi.
Alice?
- To jest Royal, Axel i Max. - przestawiłem moje pupile. - Chodź, opatrzymy ci tą nogę i przedstawimy reszcie.
- To jest ktoś jeszcze?
- Owszem. - lekko się uśmiechnąłem.
Dziewczyna podparła się mojego ramienia, a ja, złapałem ją w pasie i ruszyliśmy w stronę sklepu, gdzie spaliśmy. Gdy doszliśmy, Ali usiadła pod ścianą, a ja obwiązałem jej ranę na nodze bandażem.
- Widzę że idiota nigdy nie słucha. - mruknął Wiktor, przechodząc obok nas, nawet nie zwróciłem na niego uwagi.
- Nie przejmuj się nim... - stwierdziła.
- Wiem. - lekko uniosłem lewy kącik ust.
Zapoznałem Alice z innymi.
Alice?
Od Alison - Wybawiciel, początek dramatu...
- Dziękuję ci za pomoc, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. - lekko przytuliłam chłopaka na podziękowanie.
Nikt nigdy się tak dla mnie nie poświęcił, w końcu los mnie obdarzył kimś takim, kto będzie przy mnie dzień i noc.
- A ten chłopak...? - zapytałam z zaciekawieniem, gdy nagle podbiegły do mnie wszystkie psy z jedzeniem w pysku. - O tak, właśnie. - zaśmiałam się cicho. - To są moje psy, Kelsey, Travis, Alvin i Prim. - powiedziałam uśmiechając się, w kolejności pokazując na psy.
Psy zaczęły skakać i kręcić ogonami, a następnie zaczęły łasić się do Aleksa, który zaczął je drapać po główkach. Nagle, z nie wiadomo skąd podbiegły dwa boksery (?) i zaczęły się wąchać z moimi psami. Nie robiły nic głupiego, jakby się znali od dawna...
- Widzę, że się polubili. - zaśmiał się Aleks, a następnie popatrzył w moje oczy. - On, to Wiktor. Nie zwracaj na niego uwagi, trzymaj się po prostu blisko mnie. Jakby coś ci robił, drażnił cię, daj mi znać. - mrugnął i spojrzał na gromadkę psów.
<Aleks?>
Nikt nigdy się tak dla mnie nie poświęcił, w końcu los mnie obdarzył kimś takim, kto będzie przy mnie dzień i noc.
- A ten chłopak...? - zapytałam z zaciekawieniem, gdy nagle podbiegły do mnie wszystkie psy z jedzeniem w pysku. - O tak, właśnie. - zaśmiałam się cicho. - To są moje psy, Kelsey, Travis, Alvin i Prim. - powiedziałam uśmiechając się, w kolejności pokazując na psy.
Psy zaczęły skakać i kręcić ogonami, a następnie zaczęły łasić się do Aleksa, który zaczął je drapać po główkach. Nagle, z nie wiadomo skąd podbiegły dwa boksery (?) i zaczęły się wąchać z moimi psami. Nie robiły nic głupiego, jakby się znali od dawna...
- Widzę, że się polubili. - zaśmiał się Aleks, a następnie popatrzył w moje oczy. - On, to Wiktor. Nie zwracaj na niego uwagi, trzymaj się po prostu blisko mnie. Jakby coś ci robił, drażnił cię, daj mi znać. - mrugnął i spojrzał na gromadkę psów.
<Aleks?>
Od Aleksa - Nie umiem jej zostawić
Obudziłem się jak zwykle przez krzyki Wiktora i Sary, jezu, czy oni serio muszą się cały czas kłócić? Wstałem i wyszedłem z dotychczasowego schronienia. Po mojej lewej szedł Axel a po prawej Max. Rozglądali się dookoła, tak jak ja. Wiem, że to pewnie niemożliwe, ale nadal liczę że odnajdę Nicka i Alana całych i zdrowych. Nagle, Axel zaczął szczekać i ruszył biegiem przed siebie, poszedłem za nim. Znaleźliśmy jakąś dziewczynę, blondynkę. Jej noga, była przykliszczona dość dużym kamieniem.
- Axel, spokój. - zawołałem, a pies przestał szczekać na dziewczynę i usiadł. - Jest tutaj ktoś z tobą? - spytałem, kucając przy niej.
- N-nie. - zająknęła się.
Przyjrzałem się jej nodze, gdy się ją wyciągnie, powinna się dość szybko zagoić. Nagle za mną zjawi się Wiktor.
- Aleks, idioto! - krzyknął. - Zostaw ją, przecież do niczego nam się nie przyda! - zawołał i odszedł.
Często się zastanawiam, jak on może być taki bezduszny. Ja, nie umiem jej zostawić. Widząc, że dziewczyna po słowach Wiktora się załamała i zaczęła bardziej płakać, starałem się ją uspokoić.
- Nie płacz, nie zostawię cię. - lekko się uśmiechnąłem. - Tak na początek, jestem Aleks.
- Alison. - powiedziała drżącym głosem.
- Więc słuchaj, podniosę ten kamień, a ty wyciągniesz spod niego nogę, Dobrze? - kiwnęła głową.
Ustawiłem się w jak najlepszej pozycji, złapałem kamień i podniosłem go do góry, był ciężki, ale dałem radę. Podałem dziewczynie rękę, aby pomóc jej wstać.
Alison?
Subskrybuj:
Posty (Atom)